środa, 21 stycznia 2015

Babcia i dziadek, komu oni potrzebni?


 Dziś trochę o dziadkach naszych dzieci, po co? dlaczego i komu oni potrzebni?

   Dziadkowie mojej córki zaczęli się "przydawać" jak ta pływała jeszcze w moi brzuchu, gdy lekarz postawił diagnozę i okazało się, że ciąża wymaga bezwzględnego leżenia bo wysępiło zagrożenie przedwczesnym porodem. O ja biedna, co tu począć, nic nie boli a leżeć trzeba. Wtedy do akcji wkraczała babcia U. "leżeć, nie ruszać się, dobrze się odżywiać, itd..." Zaczęło się, wyręczanie we wszystkim, nawet śniadania nie musiałam robić, bo Babcia U. wstawała przed pracą, robiła mi kanapeczki, herbatkę zanosiła do łóżeczka i znikała tak szybko jak się pojawiała. Dziwne to było strasznie, teraz jak sobie pomyślę, z biegiem czasu, może to jej zasługa, że Melka jest i ma się naprawdę świetnie. Eh, kto by wtedy pomyślał, że za takim błogim lenistwem zatęsknię i to tak szybko, teraz przy wszędobylskiej trzylatce mogę co najwyżej zamknąć oczy na pięć sekund i pomarzyć o leżeniu i nic nie robieniu.
   Wody mi odeszły gdy byłam w domu moich rodziców, nikt się tego nie spodziewał- 35tc! Olaboga, to już? Nie byłam na to przygotowana, walizka do szpitala nie spakowana. Zaraz, zaraz jaka walizka? Nic nie kupione, koszula, kapcie, wyprawka jeszcze w sklepie! Ale babcia D. zajęła się wszystkim, gdy ja czekałam na izbie przyjęć, Babcia D. niczym błyskawica załatwiła mi wszystko czego w danej chwili potrzebowałam, był piękny szlafroczek, koszula no i kapcie. A pomyśleć, że gdyby nie ona to śmigałabym po porodówce z gołym tyłkiem w szpitalnej koszulinie wiązanej na plecach. Dreszcz przechodzi jak sobie o tym przypomnę.


   Powrót z maleństwem do domu, a maleńka była, jak to na wcześniaka przystało. Cud sprawił, że córka zdrowa, piękna i silna. Postanowiłam, że po porodzie pomieszkam u rodziców jakiś czas, bo o dzieciach zielonego pojęcia nie miałam. Co z tym robić, jak kąpać, jak karmić? Nie wyobrażacie sobie jakieś było moje zdziwienie gdy weszłam do mojego (naszego- mojego i córci) pokoju a tam... Piękne białe, drewniane łóżeczko z różowiutką pachnącą pościelą, przewijak, kosmetyki, ubranka wyprasowane, wkoło sterylnie a na szafce gigantyczny bukiet czerwonych goździków (możecie mi wierzyć albo i nie, naprawdę był przeogromny). W kuchni pachniało rosołem  a w całym domu panowała atmosfera euforii...  Babcia z dziadkiem spisali się na medal! Łzy same cisnęły się do oczu, gdy na to wszystko się patrzyło. Wtedy Babcia D. oznajmiła, że dostała 2tygodnie urlopu w pracy i zostanie ze mną w domu by pomóc, poradzić, pogotować itp. Kocham Cię mamo, naprawdę jesteś cudowna!
  Jak obiecała, tak zrobiła! Pomagała we wszystkim, radziła, pocieszała, przytulała jak było ciężko i ocierała łzy.

   Dziadek B. natomiast zawsze w pogotowiu, dogadzał przysmakami, robił zakupy i pilnował, żeby przypadkiem niczego nie zabrakło. Podwoził, zawoził i dotrzymywał nam towarzystwa we wczesnym macierzyństwie. Potrzebował tylko hasła. Zastój w piersi się zrobił, nie wiadomo było co robić, piekło, bolało, szczypało, paliło z gorączki- dziadek odwiedzając wszystkie apteki jakie miał po drodze wyciągnął mnie z opresji "odciągarką" i nie było mu wcale wstyd w aptece poprosić o "największe jakie macie podpaski " i "coś co ulży mojej córce w cierpieniu bo mleko z piersi lecieć nie chce". Kocham Cię tatusiu!
  Tak zaczęły się piękne 2,5 roku dziadkowania. Gdy mała cierpiała na "bezsenność" i zaczęła ząbkować ( a mówię wam - horror straszny) dziadek J. potrafił przesiedzieć nieruchomo z 8miesięcznym dzieckiem na fotelu cały dzień, bo tylko w taki sposób mała się uspokajała. Zabierał na spacery, odciążał mnie rano, gdy powieki nie chciały się podnieść, karmił a nawet nauczył się przewijać.
  Babcie z dziadkami radziły, pouczały (choć nie zawsze chciało się tego słuchać)gotowały, dogadzały i rozpieszczały nie tylko pierwszą wnuczkę- mnie też!. Teraz córa moja ma prawie 3 lata, kocha dziadków całym sercem, ( choć ja kocham ich chyba troszkę bardziej)żałuję tylko, że tak rzadko się spotykamy. 
   Kierując moje wywody ku końcowi, Dziadkowie to instytucja!!! Nie tylko rozpieszczają wnuki, marudzą, pouczają co matka robi źle, nie tylko wiedzą jak "to się robi" lepiej! Oni pomagają, wspierają, kochają bez względu na wszystko! Bez dziadków moje macierzyństwo było by o wiele trudniejsze.
Dziękuję za to, że jesteście.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz